W dniu 15 września miała miejsce debata Komisji Europejskiej i Środowiska Parlamentu, zdrowia publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (COMENVI). dot. wskazania kraju pochodzenia lub miejsca pochodzenia w odniesieniu do niektórych produktów spożywczych.
W imieniu Komisji Europejskiej DG Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności (SANTE), Ladislav Miko, pan zastępca dyrektora generalnego ds. Łańcucha Żywnościowego wyjaśnił, że rozporządzenie w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności rozszerzyło zakres obowiązkowego oznaczania pochodzenia do: mięsa wieprzowego, koziego, owczego i drobiu, a zadaniem Komisji w sprawie przyjęcia sprawozdania na temat ewentualnego wprowadzenia obowiązkowego systemu etykietowania w innych kategoriach;
Raport, który rozważa mięso jako składnik, został przyjęty w grudniu 2013 roku, a w maju tego roku pozostałe dwa raporty zostały również sfinalizowane (w odniesieniu do innych mięs, takich jak mięso z królika lub konia oraz mleka stosowanego w produktach mlecznych + żywności nieprzetworzonej, produktów jednoskładnikowych oraz produktów, w których główny składnik stanowi ponad 50% żywności).
Raporty potwierdziły zainteresowanie konsumentów oznaczaniem pochodzenia na poziomie państw członkowskich. Okazało się również, że w przypadku wskazania pochodzenia składników, obowiązkowy program jest bardzo trudny do wdrożenia. To doprowadzi do wzrostu kosztów produkcji, które ostatecznie mogą być przeniesione na konsumenta. Może to również prowadzić do rozdrobnienia rynku wewnętrznego i utraty konkurencyjności dla przemysłu spożywczego. W związku z tym, Komisja stwierdziła, że dobrowolny system etykietowania będzie najbardziej odpowiednim systemem, ponieważ oferuje wybór, ale nie nakłada dodatkowych kosztów na producentów, konsumentów i władze.
W imieniu Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi (AGRI), Jens Schaps, Dyrektor „jednolitej wspólnej organizacji rynku ekonomii i analiz rynków rolnych”, dodaje kilka punktów w tej sprawie:
– Chociaż konsumenci interesują się pochodzeniem produktów, to mają skromną gotowość do płacenia za to dodatkowe informacje;
– Jeśli scenariusz obowiązkowego oznaczania pochodzenia uważany jest za faworyzowany, to stało się to na poziomie państw członkowskich. Ponadto, wpływ systemu obowiązkowego będzie nierówny między operatorami i krajami. Takie rozwiązanie może doprowadzić do niekorzystnych skutków gospodarczych, a wymóg śledzenia byłby uciążliwy, zwłaszcza dla producentów produktów wysoko przetworzonych. To natomiast prowadzi do wzrostu kosztów i większej segmentacji rynku.
– Przekonywał, że dobrowolne etykietowanie wydaje się być najbardziej odpowiednim rozwiązaniem, które nie nakłada dodatkowego obciążenia, ale zapewnia konsumentowi wybór.
Kilku członków Parlamentu Europejskiego zabrało głos, aby przedstawić swój punkt widzenia w tej sprawie:
– Renate Sommer (EPP, DE) przypomniała, że zyski nie wydają się uzasadniać faktu, że konsumenci są mniej zainteresowani, czy mają płacić za te zmiany. Jest to pewne w przypadku Niemiec, ale sytuacja w państwach członkowskich może się znacznie różnić. Potrzebujemy przepisów, które nie zagrożą konkurencyjności, w związku z tym wspiera dobrowolne etykietowanie.
– Karin Kadenbach (S & D, AT) stwierdził, że wspieranie etykietowania zawsze wiązało się z krytyka protekcjonizmu, podczas gdy powinno raczej z ochroną środowiska: mamy wiedzieć na przykład, jak daleko kupowany produkt musiał podróżować, jaki jest jego ślad w środowisku. Dobrowolne etykietowanie również przejść przed konkurencją w jej świetle.
– Julie Girling (ECR, UK), była rozczarowana raportem i przypomniała, że problem był omawiany kilka razy. Przypomniała, że 84% Europejczyków chciałoby informacji o pochodzeniu na przetworzonych produktów mlecznych. Chcą również, aby wspierać lokalne produkty, i chcą mieć pewność, że to, co etykieta mówi, jest prawdą. Potem przypomniała skandale etykietowania żywności, na przykład duński boczek sprzedawany z brytyjską flagą. Twierdziła, że etykietowanie uczyniłoby życie konsumentów łatwiejszym, i że powinno być proste. Musimy również cechować się pełną identyfikowalnością.
– Bart Staes (Verts / ALE, BE) w pełni zgodził się z panią Kadenbach i panią Girling. Oznaczenie pochodzenia powinno być obowiązkowe w przypadku, gdy istnieje interes konsumentów, co jest z pewnością dotyczy produktów mięsnych i mlecznych. Skrytykował również raporty, które nie mówią o pozytywnych aspektach etykietowania.
– Kateøina Koneèná (GUE / NGL, CZ) nie zgodziła się z raportem Komisji. Cytowane badanie przeprowadzone w Środkowej i Wschodniej Europie, gdzie jedna trzecia wszystkich próbek miała inny skład niż tych samych produktów, poddanych tym samym procesom w Niemczech. To powoduje, że obywatele nie mają zaufania do UE.
– Françoise Grossetête (EPP, FR) nie zgodziła się ze stanowiskiem Komisji. Przypomniała, że rosyjskie embargo dotyczy producentów jabłek i gruszek, a konsumenci będą skłonni kupić owoce z ich regionu, aby pomóc rolnikom. Podała przykład miodu, który jest importowany z Chin, a często nie jest nawet prawdziwym miodem.
– Piernicola Pedicini (EFDD, IT) dołączył do zaproszenia dającego możliwość świadomego wyboru konsumentom, ale przypomniał, że to może być problem, który dotyka gospodarstwa i firmy: surowiec może pochodzić z kilku miejsc w ciągu roku. Również wyraził swoje obawy o TTIP, zakłócane systemem znakowania UE.
– Susanne Melior (S & D, DE) mówiła o potencjalnym wzroście kosztów, na co ludzie w Niemczech są wrażliwi. Jednak obowiązek etykietowania zapewni bardziej zrównoważoną konkurencję.
– Pilar Ayuso (EPP, ES) argumentował, że z pewnością istnieją dodatkowe koszty, które zostaną przeniesione na konsumentów. Ponadto, oszustwa w jedzeniu nie można uniknąć oznaczaniem pochodzenia, jak widzieliśmy w skandalu mięsa końskiego. Zgodziła się ze stanowiskiem Komisji.
– Giovanni La Via (PPE, IT) twierdził, że w przypadku produktów takich jak mono-składniki soku pomarańczowego, oznakowanie powinno być dość proste. Firmy nie tak szybko zmienią dostawców, dzięki czemu nie będą musiały korzystać z kilku etykiet naraz. La Via zastanawiał się jakie informacje mogą być ważne dla niektórych produktów, a dla innych nie.
Pan Miko (DG SANTE) starał się odpowiedzieć na większość komentarzy i pytań zadawanych przez członków:
– Z dobrowolnego etykietowania konsumenci mogą wybierać produkty danego pochodzenia, jeśli mają takie preferencje. Ale należy pamiętać, że obowiązkowe etykietowanie może powodować problemy ze względu na sztywność łańcucha dostaw; to z kolei prowadzi do zakłóceń na rynku wewnętrznym oraz w handlu międzynarodowym. Ponadto przypomniał, że niektóre krajowe przepisy dotyczące etykietowania są dopuszczone rozporządzeniem, w przypadku, gdy istnieje dowód na związek między pochodzeniem i jakością.
– Jeśli chodzi o skandal z boczkiem, cytowany przez Panią Girling, Pan Miko powiedział, że był to problem wdrożeniowy, gdzie istniejące prawodawstwo najwyraźniej nie zostało wykonane. Rozporządzenie wyraźnie stanowi, że etykieta nie powinna wprowadzać w błąd, a jeśli symbole lub znaki wskazują na pochodzenie produktu na opakowaniu, oznaczenie pochodzenia jest obowiązkowe.
– Co do kwestii identyfikowalności, twierdził, że to przede wszystkim narzędzie, umożliwiające administracji śledzenie potencjalnego problemu poprzez łańcuch pokarmowy; nie jest to narzędzie służące do informowania konsumentów. Przypomniał także, że wspomniane przez Panią GROSSETÊTE miód, jabłka i gruszki są już objęte obowiązkowym systemem znakowania.
– Zauważył również, że obowiązek etykietowania nałożyłby proporcjonalnie większe obciążenia na mniejsze spółki. Panu La Via, Wicedyrektor Generalny odpowiedział, że dostawcy mogą szybko zmienić dostawców, nawet jeśli na to nie wygląda. Na przykład, jeżeli istnieje zakaz importu z jednego kraju ze względu na informacje fitosanitarne, import należy natychmiast zmienić. Co więcej, zmiany w łańcuchu dostaw w oparciu o sezony też występują, szczególnie w przypadku soku pomarańczowego.
Pan Schaps (DG AGRI) zauważył jeszcze kilka kwestii:
– Przypomniał, że raport jest oparty na badaniach ekspertów, więc nie jest to coś, co służby Komisji wymyśliły.
– Zgodził się, że większa przejrzystość jest kluczem do łańcucha żywnościowego. Im dalej jednak poruszają się w warunkach przetwarzania żywności, tym trudniejsze staje się znakowanie. Często jest to bardziej skomplikowane, niż wydaje się to na pierwszy rzut oka, na przykład cielę można kupić w jednym miejscu, tuczyć gdzieś indziej, a ubić w trzecim miejscu. W tym względzie sektor mleczarski jest najbardziej skomplikowany. Wszystko opiera się na surowym mleku, ale mleko surowe może być transportowane na pewne odległości, więc koszty etykietowania mogą być nieproporcjonalne. Dylematem jest zakres przejrzystości, a także związane z tym koszty. Sektor mleczarski ma wiele dodatkowych aspektów, jak w regionie państw Beneluksu, Francji, Niemiec i Holandii, lub w regionie Europy Środkowej i Wschodniej, co nastręcza szczególnych trudności w zidentyfikowaniu skąd mleko pochodzi.
– W odniesieniu do zwierząt dzikich stwierdził, że są one na ogół hodowane w jednym miejscu i niewielkim obrocie, a zatem nie ma potrzeby ich etykietowania.